poniedziałek, 18 lutego 2013

Zdrowy rozsądek-życiowa poksylina :P


„Zdrowy rozsądek” lub też, bardziej dosadnie „chłopski rozum”, często traktujemy  jak wytrych, pozwalający otworzyć każde drzwi przed sobą. Jakiś czas temu odbyłam ciekawą rozmowę ze znajomą. Uświadomiła mi, jak bardzo ostrożnie należy posługiwać się tym narzędziem.  Opowiedziała mi o dyskusji na temat konsumpcjonizmu, którą przeprowadziła ze swoim chłopakiem. Ona „artystyczna dusza” była bardzo krytyczna . On „informatyk”, skonstatował ,że ludzie konsumowali zawsze i nie ma co histeryzować. Tak, na pierwszy rzut „surowego rozum”, może się to wydawać zasadne. Jeśli jednak nabędziemy trochę wiedzy związanej z ponowoczesnymi przemianami , nie wyda nam się to tak oczywiste. Uświadomimy sobie, jak bardzo zmieniła się skala konsumpcji i jej wymiar- kiedyś bowiem, mogła sobie na to pozwolić mała część naszego społeczeństwa. Wraz z rozwojem technologi i przerzuceniem produkcji do Azji , nastąpiło przejście od paradygmatu produkcji do paradygmatu konsumpcji.
Moja znajoma para, nie miała możliwości zetknąć się z wiedzą na ten temat, co pozwoliło by zrozumieć im to całe utyskiwanie na konsumpcjonizm. Nie można im mieć tego za złe-nie jesteśmy w stanie wiedzieć wszystkiego. Jednak takie sytuacje uświadamiają mi , że powściągliwość jest dobra. Nie warto redukować  świata do 2D – bo rzeczywistość zacznie nam trzeszczeć . Warto złapać za wodzę  i przyhamować ten  „chłopski rozum”. W naszym świecie poszukującym sensacji i szybkich odpowiedzi to trudne- przytępia nam wrażliwość sądzenia. Choć wydaję mi się pochopne szafowanie zdroworozsądkowymi rozstrzygnięciami  było problemem także wcześniej i będzie zawsze. Osobiście, im więcej się dowiaduję i poznaję, coraz to nowe myśli, tym łatwiej przychodzi mi mówić „nie wiem”. Dystansuje się od kontrastowych rozstrzygnięć i oszczędzam mój zdrowy rozsądek.  Rozumiem wtedy niezwykle namacalnie znaczenie wyświechtanych słów i „wiem, że nic nie wiem” dziadka Sokratesa. Uważam , że warto powiedzieć „nie wiem” i zadumać się nad „przestworem” istnienia. Oczywiście zdarzy mi się coś palnąć i płonąć wstydem przed samą sobą. Mam jednak nadzieje ,że z czasem z tego wyrosnę:P

P.S.: Myślę ,że kolejny wpis poświęcę temu całemu konsumpcjonizmowi . Bo taki jeden Baudrillard ciekawie polemizuje z Michałem F.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz